Archiwum 17 sierpnia 2005


sie 17 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Przebudzenie

kiedys nadchodzi taki moment, kiedy nagle uswiadamiasz sobie, ze nie bedziesz - tak jak kiedys marzyles - prezydentem, slawnym pilkarzem czy jakas inna postacia z gazet. trudno mi sie wypowiadac za tych, ktorych zycie jest duzo dluzsze niz moje. w kazdym razie przelom studiow i prawdziwie doroslego zycia przynosi pewne rozczarowania. dopoki przez studia obijasz sie, imprezujesz i przebywasz w stanie oderwanym od przyziemnych trosk, dopoki wszystko jest nieskomplikowane i osiagalne.

Jednak wejscie w buty "doroslego czlowieka" znaczaco weryfikuje spojrzenie na rzeczywistosc.

W chwili obecnej jestem w trakcie generowania trzeciego od zakonczenia szkoly wpisu do cv. i tak jak kazdy kolejny jest krokiem do przodu, to jest to jednak powolna wspinaczka do gory, a nie szalencze zdobywanie swiata.

Troche to w pewnych momentach frustrujace.

Jednak patrzac wstecz ogarnia mnei pelne zrozumienie. Bo kogo moge winic za stan obecny? Sytuacje spoleczno-ekonomiczna za to, ze w grze rynkowej postawila mnie, jako zglaszajacego podaz pracy, po stronie, po ktorej wystepuja ciagle nadwyzki? Moze demografie, ktora wepchnela mnie w objecia wyzu demograficznego i dodatkowo pomnozuyla szeregi mi podobnych? Moze moja mame, ktora nie wychowala mnie wedlug listy wymogow dla dynamicznego dwudziestokilkulatka u progu trzeciego tysiaclecia? Coz, winic moge tylko siebie. I jesli oceniajac swoja wybory mam jakies pretensje, to moge najwyzej powyrywac sobie wlosy z glowy.

Jednak cytujac Sinatre, "It Was a Very Good Year". Poprzedni zreszta tez. Z kolei inny wieszcz cieszyl sie, ze "inni maja jeszcze gorzej". Wiedzial on tez jednak, ze "nie da ukryc sie, ze sa tacy, ktorym jest lepiej".

solitary_buck : :